ivon_home: "Zrób mi tę przyjemność. Uwielbiaj mnie mimo wszystko" DZIEŃ DOBRY KOCHANI Życzę Wam pięknego dnia Dodam jeszcze Dodał/a: Kobri Dodał/a: Kobri Dodał/a: Kobri Dodał/a: Etniczniemi Dodał/a: Kobri Dodał/a: Kobri Dodał/a: Kobri Dodał/a: Kobri Dodał/a: Nagore Dodał/a: Wiedźma Dodał/a: Nagore Dodał/a: Etniczniemi Dodał/a: justW Dodał/a: Kobri Dodał/a: CherryBlossomGirl Dodał/a: Kobri Dodał/a: atabe5 Dodał/a: Happy Dodał/a: pannajemiola Dodał/a: EnOka Dodał/a: oleczka220 Dodał/a: aklime Dodał/a: Magdalena Dodał/a: Etniczniemi Dodał/a: st_ark Dodał/a: xdominikax Dodał/a: konto usunięte Dodał/a: oneofakind Dodał/a: medziks1 Dodał/a: Kobri cytaty z książki "Mały Książę". Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę więcej. Dodał/a: Kobri. 6758 osób to lubi. Dodaj do ulubionych. Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku. Luke szedł przez korytarz z dłońmi w kieszeniach, kierując się na stołówkę. Już w oddali mógł usłyszeć wrzaski Caluma, który starał się brzmieć, jakby dopiero przechodził mutację. Mike przywalił mu w ramię, a Ash zwijał się na krześle ze śmiechu. Luke minął ich, witając się i wskazując, że idzie po coś do jedzenia. Stanął w wyjątkowo małej kolejce i patrzył beznamiętnym wzrokiem na osoby przed nim. Nagle jego telefon wydał z siebie krótki dźwięk w kieszeni spodni, dlatego wyciągnął urządzenie, marszcząc brwi. Jedna nowa wiadomość od nieznanego numeru. Um, hej, spotkanie nadal aktualne?, Ailla - przeczytał. Uśmiechnął się mimowolnie, ponieważ ta dziewczyna wydawała się taka tajemnicza i w pewnym sensie niedostępna przez swój wygląd i całą otoczkę, która wokół siebie stwarzała, ale kiedy zaczynała mówić, była tak cholernie urocza. I chociaż Luke zamienił z nią ledwie parę słów, w głowie doskonale słyszał sposób, w jaki wypowiedziałaby do niego tego esemesa. Zrobiłaby to wolno, analizując w myślach każdy wyraz i wciskając pełno rzeczy w stylu "hm". Odpisał jej, że plany się nie zmieniły, a kiedy już wysłał wiadomość, zapisał jej numer w kontaktach jako "Ail", ponieważ uwielbiał skróty imion i posługiwał się nimi zbyt często. Czasami nawet żałował, że jego imię było tak skonstruowane, że jedynym zdrobnieniem pozostawało Luke. Ponieważ, szczerze, nikomu nigdy nie pozwoliłby nazwać siebie Lu, to takie dziewczęce. Kiedy jego telefon wydał z siebie kolejny dźwięk, ucieszył się bardziej niż powinien. Musiał jednak to zignorować, ponieważ stał na początku kolejki i była jego kolej, by wybrać sobie jedzenie. Zrobił to najszybciej, jak tylko potrafił, a potem ruszył do stolika, siadając obok kumpli. Rozmawiali o nowym zespole odkrytym przez Caluma, który kompletnie nie był w stylu żadnego z nich, ale wokalistka wydawała się im całkiem gorąca, dlatego żywo prowadzili tę pogawędkę. Luke, jednak, nawet nie znał nazwy ani niczego takiego, więc skupił się znowu na swoim telefonie. W esemesie zapytała, czy byłoby w porządku, gdyby od razu po szkole zabrałaby się z nim, dlatego odpowiedział (może zbyt entuzjastycznie), że nie miał nic przeciwko i z chęcią ją zabierze. Potem schował telefon, ponieważ dziewczyna przez dłuższy czas mu nie odpisywała, dlatego skupił się na jedzeniu. - Luke? - zagadnął go Ashton, szturchając łokciem. - Jak tam twoje podrywy? - zapytał, szczerząc się. Wzruszył ramionami, wciskając pomiędzy usta frytkę. To chyba jedyne normalne jedzenie na stołówce szkolnej, ponieważ wszystko, na co dotąd trafiał, dziwnie odstraszało smakiem i czasem wyglądem. - Umówiliśmy się dzisiaj na matmę - mruknął, nie patrząc na żadnego z nich. - Co? - powiedział Mike głośno. - O mój Boże, nie wierzę! Luke przewrócił oczami na ich dosłowne fangirlowanie. Czasami zastanawiał się, dlaczego zadawał się akurat z nimi. Mógł przecież znaleźć o wiele normalniejszych kumpli i nie musiałby przeżywać tego dziwnego upokorzenia z ich strony. To znaczy, właśnie krzyczeli na całą stołówkę o tym, że Lucas dorastał. Wydawało mu się, że każdy odczuwałby w takim momencie wstyd. - Uspokójcie się, błagam was - wychrypiał w końcu. Śmiali się z niego, ale Luke powtarzał sobie, że miał to wszystko w dupie i po pewnym czasie naprawdę tak było. W międzyczasie dostał kolejnego esemesa od Ail, którego już tak właściwie się nie spodziewał. Ponieważ, dlaczego miałaby chcieć do niego pisać pomijając umówienie się na korki z matmy? Zganił sam siebie, musiał w końcu nauczyć się jakiejś większej pewności w takich momentach. Fajna koszulka, napisała, a on automatycznie spojrzał na wspomnianą część garderoby. Miał na sobie luźną i długą bluzkę z wyciętymi pachami, a nadruk przedstawiał napis "Rage Against The Machine". Uśmiechnął się pod nosem i odpisał, że gdyby mógł, nosiłby ją każdego dnia. Może trochę wyolbrzymiał, ale naprawdę lubił muzykę tego zespołu i kochał wszelkie dodatki czy ubrania z nimi. Coś podkusiło go, by rozejrzeć się po stołówce. Zauważył ją przy stoliku, gdzie siedziała Ana Cherry i jej przyjaciele, Jonathan, Greg i Camille. Zlustrował spojrzeniem Aillę, dostrzegając jej czarną koszulkę z napisem "The Prodigy", a do tego rurki z dziurami na kolanach (na jednym z nich miała tatuaż) i trampki w tym samym kolorze. Wyglądała cholernie dobrze i Luke czuł, jakby mógł na nią patrzeć całą wieczność. - Hej, stary, już jej tak nie połykaj wzrokiem, bo się zorientuje - wyśmiał go Mike. Luke spuścił głowę nieco zawstydzony i burknął "spierdalaj", przez co jego kumple znowu się z niego śmiali. Jak zawsze patrzył dłużej niż wypadało i musieli to zauważyć. Cóż, dobrze, że Ailla tego nie dostrzegła, wtedy paliłby się ze wstydu. - Jezu, koleś, po prostu ją podrywaj w każdej możliwej okazji, czy coś, bo to już smutne, jak na ciebie patrzę - kontynuował Mike swoim żartobliwym tonem. - No właśnie, Luke, nie po to załatwiałem ci taką okazję - dodał Ashton. - Dobra, w porządku - westchnął. - Rany. - Ułatwię ci zadanie, Luke - zaczął mówić Mike. - Zaproś ją na imprezę, urządzam ją jutro, także... Dzwonek na lekcję wydawał mu się na miejscu, ponieważ nie musiał już kontynuować tej rozmowy. Pożegnał się z kumplami, a potem ruszył na angielski, starając się nie uśmiechać. To lekcja z Aillą. Poprawił zsuwający się plecak z ramienia, a potem wbiegł po schodach na ostatnie piętro, starając się nie dyszeć jak po maratonie. - Hej, Luke! - usłyszał nagle. Zamarł i odwrócił się na pięcie, patrząc na idącą spokojnym krokiem Aillę. Prawą rękę schowała do tylnej kieszeni jeansów i wyglądała tak idealnie z tym gestem, że Luke prawdopodobnie dla własnego dobra nie powinien patrzeć. Podeszła do niego i dopiero wtedy zauważył, jak bardzo górował nad nią swoim wzrostem. Na jego oko miała coś koło metra siedemdziesięciu, a on metr dziewięćdziesiąt pięć, dlatego, cóż, w głowie Luke'a z boku musieli wyglądać uroczo. - Mamy teraz razem angielski i, hm, pomyślałam, że może... usiadłbyś ze mną? To znaczy, no wiesz - mówiła powoli, nie patrząc mu w oczy. - Nie znam tu wiele osób i... cóż. - Nie musisz się tak krępować - powiedział z uśmiechem, nie myśląc nad słowami, za co chciał się zastrzelić. Mimo wszystko kontynuował: - Jak zawsze do twojej dyspozycji. Spojrzała na niego dziwnie, ale uśmiechnęła się i ruszyli razem do klasy z angielskiego. Weszli do środka w ostatniej chwili, a Luke zamknął za sobą drzwi, zajmując swoją stałą ławkę przy oknie. Ailla usiadła na miejscu obok i Lucas nie potrafił powstrzymać się przed patrzeniem na to, jak bardzo wolne miała tempo. Kiedy on już wszystko miał na stoliku i zapisywał temat, ona nadal szukała zeszytu w czarnej kostce. Kiedy lekcja rozpoczęła się na dobre, patrzył, jak Ailla rysowała pod tematem jakieś wzory, a potem kropkowała to. Styl przypominał jej tatuaż na nadgarstku, który, dzięki krótkiemu rękawowi, mógł doskonale widzieć. Nauczyciel skupiał co jakiś czas na dziewczynie swoją uwagę i musiała przerywać rysunek, by udzielić odpowiedzi. Chwilowo Luke nawet nie wiedział, o czym dokładnie rozmawiali, ponieważ z angielskiego miał naciąganą czwórkę i nie zapowiadało się na żadną poprawę. To była pierwsza lekcja, na której nie zapisał chociażby krótkiej notatki. *** Michael i Ashton posłali mu głupie miny, kiedy szedł w stronę wyjścia ze szkoły w towarzystwie Ailli. Odpowiedział im uśmiechem, ponieważ czuł, że miał dobry humor. Jak dżentelmen otworzył przed nią drzwi, czekając, aż w swoim powolnym tempie wyjdzie. Rozmawiał z nią, o dziwo bez skrępowania, na temat jej zaległości w matmie. Okazało się, że w drugiej klasie przerabiali materiał dodatkowy, a wszystko, co ominęli mieli przełożone na trzeci rocznik, ale przeniosła się do nowej szkoły i była w kompletnej dupie, jak powiedziała. Jechali do jego domu, słuchając płyty System Of A Down, którą wygrzebała ze schowka Luke'a, gdzie trzymał to wszystko. Mimo jej stylu i tatuażów, był zaskoczony wyborem Ailli. Do Lucasa wcale nie było tak daleko, ale przez korki dotarli tam dopiero po pół godzinie. Nie było jednak pomiędzy nimi niezręcznie; rozmawiali o swoich zainteresowaniach. Ailla przyznała, że uwielbiała rysować, a to pozwalało jej dorabiać w studiu tatuażu i Luke nagle zapragnął tam pójść, chociaż sam nie miał żadnej ozdoby z tuszu na skórze. Opowiadała mu o niemowlęcych lalkach, które ozdobiła takimi rysunkami, ponieważ lubiła na tym ćwiczyć. Pokazała mu nawet zdjęcie jednej z nich i naprawdę mu się to spodobało. Napomknęła też, że chodzi na treningi, ale nie dowiedział się na co dokładnie. On też opowiedział o sobie parę szczegółów. Mówił o zespole, który założył z kumplami, co widocznie ją zainteresowało. Wspomniał, że jeździł na deskorolce, ale ostatnio nie miał na to czasu i że lubił surfować. Powiedziała mu, że ten sport pasował do jego wyglądu i poczuł, jakby to był największy komplement na świecie. - Dosłownie kocham twoje auto - westchnęła po chwili ciszy. - Uwielbiam mustangi. - Więc sugerujesz, że mogę zastosować w twoim przypadku podryw na samochód? - zapytał z uśmieszkiem. Sam nie wiedział, co go napadło. - Myślę, że nie musisz - powiedziała, a potem wysiadła z samochodu, zostawiając go w szoku. Czy ona mu coś zasugerowała? Potrząsnął głową i wyszedł z auta, ponieważ już byli pod jego domem. Otworzył drzwi główne i wpuścił Aillę przodem. Ściągnął z nóg trampki i czekał, aż zrobi to dziewczyna, która jednocześnie rozglądała się po pomieszczeniu. - Chcesz coś do picia? - zapytał, kiedy na niego spojrzała. - Woda będzie w porządku - mruknęła, posyłając mu uśmiech. Przeczesał włosy, idąc w stronę kuchni. Chyba się denerwował. *** Minęły dwie długie godziny nauki męczącej matematyki. Ailla okazała się opornym uczniem, co chwilę pytała, dlaczego tak, a nie inaczej i Luke nie wiedział już, jak jej to wszystko uzasadniać. Mimo tego, nauczył ją sporej części materiału, więc mógł być z siebie dumny. Odchylił się na krześle, opierając obolałe plecy. Ailla uśmiechnęła się do niego nieśmiało, przy okazji pakując swój zeszyt i inne drobiazgi do plecaka. Smuciło go, że już chciała wyjść. - Hej, Ailla - zagadnął ją, a ona spojrzała na Luke'a, marszcząc brwi. Często to robiła. - Jutro mój kumpel, Mike, urządza imprezę i zastanawiałem się, czy chciałabyś wpaść. - Um, tak, jeśli to nie problem? - mruknęła, jednak bardziej zabrzmiało to jak pytanie. - Świetnie - powiedział z uśmiechem. - Wpadnę po ciebie około dziewiętnastej, okej? Pokiwała głową, a on wstał, by zejść w jej towarzystwie na dół. Zgarnął jeszcze przy okazji swoją czarną bluzę, a kiedy znaleźli się przy wyjściu, ignorując pytający wzrok Ailli, zaczął zakładać swoje wysokie trampki. - Co robisz? - zapytała. - Przecież nie puszczę cię samej o takiej porze. Odwiozę cię - powiedział, jakby to było oczywiste. On tylko próbował być dżentelmenem. Nie, poprawka, on nim był. - To niepotrzebne, naprawdę... Nie chcę sprawiać ci jeszcze większego kłopotu. Kiedy w końcu poradził sobie z lewym trampkiem, wyprostował się, górując nad nią wzrostem i spojrzał prosto w jej wielkie oczy, które nadal sprawiały, że czuł dreszcze. To takie dziwne. - Ailla, to naprawdę żaden problem. - Uch, w porządku - westchnęła w końcu. Patrzył, jak zapinała bluzę, którą wyciągnęła z plecaka, a potem otworzył przed nią drzwi. Wyciągnął jeszcze telefon, ale, o dziwo, jego matka nie dzwoniła w czasie jej nieobecności ani nic podobnego. To wydawało się aż dziwne. Luke mimowolnie pomyślał, że coś się stało, ale wytrącił tę myśl z głowy. Nie bądź głupi, po prostu dała ci spokój, kretynie, zganił się. Kiedy siedzieli już w zapalonym samochodzie, Luke zapytał o adres, który zamierzał wpisać, w razie problemów, w GPS, ale okazało się, że kojarzył okolicę, gdzie mieszkała. Często przejeżdżał tamtędy, gdy jechał do Mike'a. Wyjechał, więc, spod domu bez słowa, skręcając w prawo, by wydostać się ze swojego osiedla. W radiu nadal odtwarzana była płyta Systemu, więc nie czuł żadnej potrzeby, by to zmieniać. Kątem oka widział, jak Ailla bawiła się swoimi palcami i pierścionkami, które nosiła. Nim się obejrzał, parkował już pod jej blokiem. Spojrzał na nią, kiedy sięgała po plecak na tylne siedzenie. Dopiero wtedy zwróciła uwagę na Luke'a, uśmiechając się. Zagryzła jednak wargę i pomyślał, że wyglądała, jakby biła się z własnymi myślami. I chyba miał rację, ponieważ powiedziała: - Pomyślałam, że może jakoś odwdzięczę ci się za pomoc w matmie i wiesz co, Luke? Po prostu pokażę ci moje dwadzieścia dziewięć powodów. I nim zdążył zapytać, czym były te powody, Ailla wyskoczyła z samochodu i popędziła do mieszkania. Od autorki: Dzisiaj dodaję dwa rozdziały i tym zrównuję się z ilością na Wattpadzie. Zdecydowanie wolę Bloggera, jest o wiele prostszy i wygodniejszy, ugh. Kleję swój pierwszy model i sprawia mi to wielką frajdę. Jestem ciekawa kolejnych części tworzących całość modelu. Do przeprowadzenia relacji namówił mnie mój chłopak darko79. Jestem ciekawa waszych opinii :) Model pochodzi ze strony Canona działu Architektura. Kilka słów o obiekcie modelu: Home Książki Cytaty Antoine de Saint-Exupéry Dodał/a: konto usunięte Popularne tagi cytatów Inne cytaty z tagiem miłość - Dziękuje ci, że jesteś taka cierpliwa. Miłość to choroba. Przejdzie... - Tak myślisz kochanie? - Oczy jej pełne były wątpliwości i smutku. -Myślisz tak, naprawdę? " - Dziękuje ci, że jesteś taka cierpliwa. Miłość to choroba. Przejdzie... - Tak myślisz kochanie? - Oczy jej pełne były wątpliwości i smutku.... Rozwiń Pierre La Mure - Zobacz więcej -Lilly - powiedział powoli, dotykając jej policzka - Głupi ten, kto ciebie nie kocha. bo jakże Ciebie nie kochać? Jeżeli twoja matka ciebie nie kocha, jest głupia. To dotyczy zresztą również Lundy'ego - A pan majorze? - spytała ledwie dosłyszalnie, odważnie unosząc bródkę do góry. Patrzyła mu w oczy. - Czy pana też to dotyczy? - Ja nie jestem głupcem - Westchnął -Lilly - powiedział powoli, dotykając jej policzka - Głupi ten, kto ciebie nie kocha. bo jakże Ciebie nie kochać? Jeżeli twoja matka ciebie ... Rozwiń Gaelen Foley - Zobacz więcej Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Wielka miłość może ranić, tak to już warto o nią walczyć. Nawet gdy to wymaga poświęceń i hartu ducha. Susan Wiggs - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem ludzie Po co w ogóle się staram nazwać barwy księżyca? Czy to typowo ludzkie dążenie do nadawania nazw, do sprawowania kontroli? [...] I czy z tego samego powodu piszę dziennik? Żeby wszystko nazwać, żeby zrozumieć sens wszystkiego? Po co w ogóle się staram nazwać barwy księżyca? Czy to typowo ludzkie dążenie do nadawania nazw, do sprawowania kontroli? [...] I czy z tego... Rozwiń Michelle Paver - Zobacz więcej Inne cytaty z tagiem pieniądze Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się ochotę. Kto ma pieniądze, może robić co zechce - kto ich nie ma, musi robić to, czego chcą inni. Dostatecznie wcześnie pojął, jaką rolę w życiu grają pieniądze: to one są środkiem umożliwiającym prowadzenie takiego życia, na jakie ma się... Rozwiń Andreas Eschbach - Zobacz więcej Praca uszlachetnia. To nie slogan. To prawda. Bo czujesz, że możesz, że umiesz, że jesteś czegoś wart, że warto było się uczyć, że życie jest piękne, bo jak zarobiłam teraz, to mogę i potem, że jak się postaram, to wszytko będzie dobrze. Praca uszlachetnia. To nie slogan. To prawda. Bo czujesz, że możesz, że umiesz, że jesteś czegoś wart, że warto było się uczyć, że życie jes... Rozwiń Iwona Banach - Zobacz więcej Jeśli człowiek zarabia na życie pracą zawodową, może zdobyć pieniądze tylko dzięki przypadkowi. Jeśli człowiek zarabia na życie pracą zawodową, może zdobyć pieniądze tylko dzięki przypadkowi. George Eliot - Zobacz więcej
Następnego dnia o tej samej porze Caroline znów weszła z kwiatami do mojego biura. I również znajdował się w nich liścik tym z razem z treścią „Zrób mi tę przyjemność. Uwielbiaj mnie mimo wszystko." I tak codziennie do końca tygodnia.

- Cześć - powiedziała Ailla, przedłużając wyraz. Wsiadła do samochodu, witając Luke'a całusem w policzek, a na jego twarzy od razu wymalowało się zaskoczenie pomieszane z uśmiechem. Potem Ailla odwróciła się do tyłu, machając wesoło do Tony'ego, który posłał jej uśmiech. - Jestem Ailla, a ty? - mówiła do chłopca. - Tony - wypowiedział tylko ze wstydem. Ailla poprawiła się na fotelu, siadając już w normalnej pozycji. Czarną kostkę położyła przy nogach, po czym spojrzała na zaskoczonego Luke'a, którego dziwił jej dobry humor. Wyjątkowo dobry, mógłby nawet powiedzieć. Zlustrował ją wzrokiem. Wyglądała idealnie. W ciemnych włosach widział chudy warkoczyk, a na jej ustach szminkę w kolorze skóry, co wyjątkowo przypadło mu do gustu. Na sobie miała jasnofioletową sukienkę do połowy ud, która niesamowicie przylegała do jej chudego ciała, podkreślając każdy kształt. Widział jeszcze całe czarne trampki. Wyglądała cholernie dobrze i Luke musiał powstrzymywać swoje myśli, ponieważ zaczynały szaleć. Czy to źle, że chciał ją mięć właśnie teraz? Tak, chyba tak. - Ta, no więc, wiesz, uwielbiam dzieci - powiedziała niezręcznie, a on uśmiechnął się. - Okej, gdzie jedziemy? - zmienił temat, patrząc na nią cały czas. Bez słowa przechwyciła jego GPS i wpisała adres, następnie odkładając urządzenie. Luke ruszył wtedy bez słowa, wykręcając swoim samochodem kółko, by wyjechać z osiedla Ailli. Dziewczyna puściła radio i po pewnym czasie zaczęła śpiewać, zachęcając do tego Tony'ego, którego przekonywała jedynie pół sekundy. Lucas śmiał się, ale i on dołączył, wydzierając się na całe auto. Przy okazji zauważył, że Ailla miała ładny głos, bardzo delikatny. Zachwyciła go tym. Kiedy w końcu dojechali, Tony pisnął z podekscytowaniem, klaszcząc w dłonie energicznie. Próbował wyswobodzić się z fotelika, ale pasy trzymały go mocno, krępując nieco ruchy. Ailla śmiała się z przymkniętymi oczami, a Luke w tym czasie wyłączył samochód. W końcu wysiadł z niego i zlitował się nad chłopcem, wyciągając go z środka. Nim się obejrzał, brunetka stała obok Lucasa, nachylona przy Tony'm, by zrównać z nim spojrzenia. - Luke, Luke, Luke! - mówił szybko Tony, ciągnąc za fragment jego czarnej koszulki. - Pójdźmy po watę, proszę! - jęczał, przedłużając ostatni wyraz. - No właśnie, Luke - dołączyła się Ailla ze śmiechem. - Ja też chcę! - dodała, udając głos dziecka. - Świetnie - westchnął żartobliwie. - Tak naprawdę mam przy sobie zamiast jedno, to dwójkę dzieci. Brawo dla mnie. Światła wesołego miasteczka zachęcały Tony'ego do biegu, jednak Luke szybko go złapał, unosząc tak, by siedział na jego karku. Przynajmniej miał pewność, że nigdzie go nie zgubi, co - znając jego szczęście - zdarzyłoby się na sto procent. Obiecał chłopcu watę cukrową, ale kiedy będą stąd wychodzić, ponieważ nie chciał, by jakakolwiek atrakcja wywołała u niego wymioty. Coś o tym wiedział. Szybko kupili bilety, mając to szczęście, że nie było zbyt dużej kolejki. - Na co pójdziemy najpierw? - zapytała Ailla, rozglądając się z iskierkami w oczach, dzięki którym wyglądała młodziej niż zwykle. - Na samochody! - krzyknął Tony, unosząc ręce do góry, przez co zachwiał się na karku Luke'a. Ailla zareagowała prawie od razu, podpierając jego plecy, aż znowu chwycił się czapki swojego starszego kuzyna. Luke spojrzał z wdzięcznością na swoją towarzyszkę, dziękując jej wzrokiem, na co odpowiedziała mu szerokim uśmiechem. Skierowali się na samochody, na które Tony mógł już na szczęście pójść i stanęli w kolejce z wcześniej zakupionymi biletami. Blondyn postawił chłopca na ziemi, ponieważ przejście na atrakcję było tak niskie, że on sam musiał się schylić, a co dopiero z dzieckiem na ramionach. *** Dochodziła dwudziesta i Tony już prawie zasypiał w ramionach Ailli. Chłopiec uparł się parę chwil temu, by dziewczyna go przytuliła, na co Luke zaczął protestować, bo w końcu miał już pięć lat i swoje ważył, ale brunetka powiedziała, że chętnie się poprzytula i wzięła go na ręce. Szli właśnie w stronę waty cukrowej i kupili ją bez kolejki, ponieważ nie było już wiele ludzi w wesołym miasteczku. Na sam zapach Tony jakby oprzytomniał i znowu zaczął być energiczną wersją siebie, dzięki czemu Ailla mogła ulżyć swoim ramionom od noszenia chłopca. Luke zapłacił za waty nim brunetka zdążyła zareagować, a kiedy wręczył jej patyk z niebieską chmurą (jak nazwał to Tony), podziękowała mu pocałunkiem w policzek. Uśmiechnął się i bez słowa podał jedzenie chłopcu, by w końcu móc jeść swoją porcję. Wracali już powoli w stronę samochodu, ponieważ dziesięć minut wcześniej dzwoniła Renee, informując Lucasa, że właśnie skończyła i jest gotowa na przejęcie Tony'ego. Chłopak trochę tego żałował, ponieważ ten dzień był naprawdę dobry i nie chciał go kończyć, ale co mógł poradzić? Bał się, że Ailla chciała już wracać do domu i nie powiedziała mu tego wyłącznie przez swoje bycie miłą dla niego. To znaczy, nie pokazywała swojego znudzenia, ale i tak Luke miał to uczucie, że mogło jej się nie podobać. - Moja chmurka się skończyła - powiedział nagle Tony, wydymając dolną wargę. - Kupmy jeszcze jedną! - Tony - jęknął Luke, poprawiając swoją czapkę. - Twoja matka zabije mnie za to, że kupiłem ci już jedną watę cukrową. I to przed snem! - podkreślił dramatycznie, wywołując tym śmiech dziecka. - Wrócimy tu? - zapytał chłopiec, biegając dookoła nich. - No jasne, mistrzu - odparł Luke, kiwając głową. - A teraz wsiadaj do samochodu. Nim Luke posadził Tony'ego w foteliku, Ailla wyciągnęła wodę z plecaka i umyła ręce chłopca, a potem, ku zaskoczeniu Hemmingsa, sięgnęła także po jego dłonie, obmywając je dokładnie z lepiących się pozostałości waty cukrowej. Obdarowała go uśmiechem, a potem wylała resztkę z butelki, by umyć i swoje palce. Następnie zniknęła we wnętrzu samochodu na siedzeniu pasażera, a Luke zapiął pasy Tony'emu, upewniając się ich dwukrotnie. Wsiadł do samochodu i odpalił silnik, patrząc przez sekundę na Aillę. Miała rozwichrzone włosy, co sprawiało, że wyglądała jak dziewczyna z pazurem. Skierował płochliwie wzrok na drogę, kiedy zauważyła, że jej się przyglądał. W lusterku zauważył śpiącego Tony'ego. Wymęczyli go na tych wszystkich atrakcjach, ale raczej było warto, w końcu cała ich trójka dobrze się bawiła. - Um, Luke? - zagadnęła go, patrząc na swoje dłonie. - Planujesz coś robić potem, jak odwieziemy Tony'ego? To... um, to znaczy... Uśmiechnął się, kiedy Ailla plątała się we własnych słowach. To było dla niego urocze. - Raczej nie, a co? Czy to będzie twój kolejny powód? - zapytał, patrząc na nią przez krótką chwilę. - Cóż, tak myślę? To znaczy, wesołe miasteczko też nim było i pomyślałam, że skoro wzięłam, co powinnam, to możemy pojechać też tam? Jeśli ci to nie przeszkadza? Um... - W porządku, Ailla. Chętnie tam z tobą pojadę - odparł z niegasnącym uśmiechem na ustach. Odetchnęła z ulgą, jednak nadal nerwowo bawiła się swoimi chudymi palcami. Miała paznokcie pomalowane na czarno, co idealnie komponowało się z tatuażami. Dodawało jej pewnego rodzaju tajemniczości i pewności siebie, przynajmniej w wyglądzie. - Hej, jakim cudem twój tata pozwolił na te tatuaże? - zagadnął ją po dwóch minutach ciszy. - Um, on naprawdę nie miał z tym problemu, jeśli mam być szczera. To znaczy był w stylu "tatuaże są na całe życie, więc dobrze to przemyśl", ale jest tym typem rodzica, który pozwala na takie rzeczy. Um, no wiesz, jest bokserem i sam ma dziary, także... - Och, to całkiem fajne - powiedział, patrząc na nią. - Moja mama spłonęłaby w piekle nim by mi na to pozwoliła. Tak właściwie, to niespecjalnie spieszy mi się do tatuowania siebie, ale może kiedyś? Chyba przeraża mnie fakt, że tego nie da się w pewnym momencie pozbyć bez szkód. Ailla uśmiechnęła się do niego i obróciła na siedzeniu tak, że bokiem opierała się o fotel, by mieć na niego lepszy widok. Wpatrywała się w jego profil twarzy, a on czuł, jak jej duże oczy wypalały dziurę w policzku Luke'a. Nigdy nie lubił tam mocnego spojrzenia, ale wydawało mu się, że pozwoliłby Ailli na wpatrywanie się w niego w ten sposób wieczność. - To dobre podejście do życia, tak myślę - odparła w końcu. - To nie tak, że nad tym nie panuję, ale tatuaże uzależniają. Prędzej czy później, przypuszczam. Ale, gdybyś mógł, co jako pierwsze byś sobie wytatuował? - zapytała. Nie wiedział, co tak naprawdę odpowiedzieć. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ponieważ nie czuł potrzeby, by ozdabiać swoje ciało, przynajmniej na razie. To znaczy, tatuaże Ailli zaczęły go pociągać, ale nie uważał siebie na tyle odpowiedzialnego, by wytatuować kawałek własnej skóry. - Nie wiem. Może pajęczyna? No wiesz, w odpowiednich miejscach wygląda całkiem fajnie - powiedział ze śmiechem. To było takie głupie. - To nie tak, że lubię pająki czy coś, bo są naprawdę obrzydliwe - grymasił żartobliwie. - Ale takie tatuaże całkiem mi się podobają. Wiesz, na przykład na łokciu lub gdzieś... - To wydaje się całkiem fajnym pomysłem - poparła go. Nie odzywali się już więcej. Widział, jak Ailla wyciągała telefon, a potem pisała jakąś wiadomość i, nie, żeby próbował cokolwiek odczytać, po prostu przypadkiem zauważył, że to było do jej ojca. Informowała go, że wróci później niż przypuszczała, więc nie musi na nią czekać, ponieważ miała przy sobie klucze. Po pięciu minutach Luke podjechał pod mały dom Renee, kompletnie wystarczający dla niej i Tony'ego. Powiedział Ailli, by na niego zaczekała, a sam wysiadł, podchodząc do drzwi ze strony śpiącego chłopca. Porozpinał powoli pasy, a potem wziął go na ręce, opierając jego podbródek o swoje ramię. Sięgnął jeszcze po plecak, jednak dosyć opornie mu szło. - W porządku, Luke. Wezmę to - powiedziała Ailla, patrząc z przedniego siedzenia do tyłu. Kiwnął głową, a ona wysiadła, zamykając za sobą cicho drzwi i wzięła plecak chłopca, zarzucając go na ramię. Wyglądała dosyć zabawnie z tornistrem w Hot Wheelsy, dlatego Luke - pod wpływem chwili - wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił jej zdjęcie, gdy stała bokiem do niego, idealnie eksponując własność chłopca. Chyba nawet się nie zorientowała. Ruszył w stronę drzwi i nacisnął dzwonek, czekając cierpliwie na Renee. Jego ciocia pojawiła się w wejściu niesamowicie szybko, jakby przy nich czatowała. Wyglądała na zmęczoną, a ciemne wory pod oczami tylko to podkreślały. Rozprawa musiała być okropna, jej (prawie były) mąż to furiant, niezliczoną ilość razy bił ją, a kiedy podniósł rękę na Tony'ego, miarka się przebrała i Renee wniosła o rozwód. Luke za każdym razem żałował, że dowiedział się o zachowaniu Clarka dopiero przy rozpoczęciu rozpraw, ponieważ chętnie przywaliłby mu parę razy w odpowiednich momentach, gdy go spotykał. - Luke, dziękuję za opiekę, naprawdę, wiszę ci ogromną przysługę - mówiła cicho Renee, wyciągając ręce po śpiącego chłopca. - W porządku, ciociu, zaniosę go - odparł, poprawiając koszulkę Tony'ego. - Och, a to Ailla. Trochę mi dzisiaj pomogła. - Naprawdę? - zapytała z uśmiechem. - Tak bardzo dziękuję, że mu pomogłaś, Aillo! - To nic takiego, proszę pani - odparła z różowymi policzkami. Renee obdarowała dziewczynę uśmiechem i odbierała niebieski plecak na własne ramię. W tym czasie Luke ruszył do środka domu, kierując się do pokoju chłopca. Położył go na łóżku i delikatnie zdjął buty, uważając, by zbyt szybko nie odkleić rzep. Przykrył go kołdrą i zgasił lampkę, którą zapalił jedynie na chwilę. Westchnął. Czasami czuł się jak baba, a nie facet, szczególnie w takich momentach. Po prostu pomyślał, że on sam był gotowy, jakby co, na zostanie ojcem. Prawdopodobnie jako jeden z niewielu. Zamiast szaleć do (przynajmniej) trzydziestki, chyba wolał mieć już wtedy dzieci i to jakoś pięcioletnie. Trochę go to przerażało, ale jednocześnie lubił w sobie tę gotowość. W przedpokoju odnalazł rozmawiającą Renee z Aillą, która miała zaróżowione policzki. Zmarszczył brwi, jednak nie pytał, zapamiętując, by zrobić to dopiero w samochodzie. Pożegnał się z ciocią, obiecując, że na pewno za niedługo do nich wpadnie. Co dziwniejsze, kobieta podkreślała, że Ailla też mogła czuć się zaproszona. W samochodzie brunetka znowu wpisała mu adres na GPS i jechał posłusznie, prowadzony głosem kobiety z urządzenia. Chciał zapytać o rozmowę z Renee, jednak jego serce niesamowicie mocno biło z nerwów i nie wiedział, czego mógłby się spodziewać. - O czym rozmawiałyście? - mruknął w końcu. Ailla spojrzała na niego, wytrącona z własnego marszu wstydu lub cokolwiek wyobrażała sobie z takim wzrokiem, po rozmowie z troskliwą o Luke'a Renee. Przygryzła wargę, a Lucas naprawdę starał się nie myśleć o jej ustach, co ani trochę mu nie wyszło. Widział aż zbyt dokładnie ją na kolanach i... cholera. - Um, ona... to znaczy, ugh - westchnęła. - Pomyślała, że jesteśmy parą i nie miałam nawet jak wtrącić, że jednak nie, no i ona po prostu mówiła o tych wszystkich sprawach... - mówiła chaotycznie. - Jakich sprawach? - zapytał znowu, patrząc na nią przez chwilę. - Uch, no wiesz, Luke - odparła, a kiedy pokręcił przecząco głową, kontynuowała: - Dosłownie powiedziała, żebyśmy nie popełniali jej błędu wczesnej ciąży, okej? - O... och, cholera - powiedział, zmieniając bieg. - Ja... no, przepraszam za nią. Bywa zbyt troskliwa o mnie. - Jest w porządku, to znaczy, teraz to wydaje się całkiem zabawne. Tak właściwie, jemu nie było do śmiechu. Czuł się w pewien sposób upokorzony przez swoją ciotkę, ale co mógł zrobić? Czasu nikt jeszcze nie cofnął, by i on mógł to zrobić. Pokręcił głową na boki, ale już nic nie odpowiedział. Ailla włączyła radio, w którym akurat puścili Paramore, a Luke od razu pomyślał o Ashtonie, podkochującym się w wokalistce, Hayley. Czasami bywał z tym nieznośny, ale jednocześnie rozbawiał swoim zauroczeniem Lucasa. - Och, ten zespół jest świetny - powiedziała Ailla i Luke był wdzięczny za zmianę tematu. - Ashton kocha Hayley - przyznał ze śmiechem. - Cóż, to nie tak, że jest moją ulubioną wokalistką, ale ma całkiem fajny głos, więc lubię ją słuchać. - Taa, ja w sumie też. Chociaż jednocześnie nie mam większego wyboru - mruknął, przypominając sobie płyty w schowku Ashtona. Tylko Paramore. Nim się zorientowali, byli na miejscu. Ailla wysiadła, biorąc swój plecak, więc Luke znalazł się chwilę później obok niej, upewniając się, że zamknął samochód. Pojedyncze lampy oświetlały ich drogę, jednak dziewczyna poruszała się tam, jakby idealnie ją znała. - Więc... - zagadnął ją. - Dlaczego wesołe miasteczko? Dlaczego jest twoim powodem? Spojrzała na niego, przygryzając wargę. Jej szminka nadal idealnie się trzymała. - To było ostatnie miejsce, w które zabrała mnie moja mama. Od autorki: Długo mnie tu nie było i nie wiem, dlaczego. W końcówce chciałam wspomnieć o Bring Me The Horizon, ale to byłoby dziwne, ponieważ odtwórczyni Ailli to żona wokalisty tego (mojego ulubionego, tak btw) zespołu i to po prostu nie wypaliłoby. Osiemnastego idę do szpitala, juhu. Może coś wtedy jeszcze dodam. Muszę nadrobić wasze blogi. Zagłosujcie tutaj na blog miesiąca.

Memy o tematyce: besty, obrazki, wyznanie, mem, cytat, cytaty o miłości, lovsy, memy, cytaty, kwejk, zaangażowanie, poświęcenie, te mysli, kochanie,.

A co trzeba zrobić - spytał - aby kapelusz spadł? Lecz próżny nie usłyszał. Próżni słyszą tylko pochwały. Czy ty mnie naprawdę bardzo uwielbiasz? - spytał Małego Księcia. - Co to znaczy uwielbiać? - Uwielbiać to znaczy uznać mnie za człowieka najpiękniejszego, najlepiej ubranego, najbogatszego i najmądrzejszego na planecie. - Ależ poza tobą nikogo na planecie nie ma! - Zrób mi tę przyjemność: uwielbiaj mnie mimo wszystko. - Uwielbiam cię - powiedział Mały Książę, lekko wzruszając ramionami - ale co ci to daje? I ruszył w dalszą drogę. Dorośli są zdecydowanie śmieszni - powiedział sobie podczas podróży. Rozdział 12: Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku. - Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych. - Piję - odpowiedział ponuro Pijak. - Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę. - Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak. - O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć. - Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę. - Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc. - Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu. Mały Książę zakłopotany ruszył dalej. Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni - mówił sobie po drodze. Rozdział 13: Czwarta planeta należała do Bankiera, który w chwili przybycia Małego Księcia tak był zajęty, że nawet nie podniósł głowy. - Dzień dobry - powiedział Mały Książę. - Pański papieros zgasł. - Trzy plus dwa równa się pięć. Pięć plus siedem - dwanaście. Dwanaście i trzy - piętnaście. Dzień dobry. Piętnaście i siedem - dwadzieścia dwa. Dwadzieścia dwa i sześć - dwadzieścia osiem. Nie mam czasu zapalić. Dwadzieścia sześć i pięć - trzydzieści jeden. Och! To razem daje pięćset jeden milionów sześćset dwadzieścia dwa tysiące siedemset trzydzieści jeden. - Pięćset jeden milionów czego? - Co? Jeszcze tu jesteś? Pięćset jeden milionów... Sam już nie wiem, czego... Tak ciężko pracowałem! Jestem człowiekiem poważnym, tak nie robię niedorzeczności, nie bawię się głupstwami. Dwa i pięć... - Pięćset jeden milionów czego? - powtórzył Mały Książę, który nigdy nie porzucał raz postawionego pytania. Bankier podniósł głowę.

- Zrób mi tę przyjemność: uwielbiaj mnie mimo wszystko. - Uwielbiam cię - powiedział Mały Książę, lekko wzruszając ramionami - ale co ci to daje? I ruszył w dalszą drogę. „Dorośli są zdecydowanie śmieszni" - powiedział sobie podczas podróży. (A. de Saint Exupéry, Mały Książę, Warszawa 2011, s. 42-44) Załącznik 3 Kropla nadzieji na lepsze jutro Posts Archive See more posts like this on Tumblr #przyjemność #uwielbiaj #uwielbienie #kochac #para zakochanych #zakochać się #siła miłości #szczęśliwa miłość More you might like W oczach rozbłysnęło sto milionów gwiazd Przy ramionach czule tańczą twoje dłonie Szept najczulszych słów otula tkliwość w nas Ciało pożądaniem całe płonie Delikatnie mnie dotykasz niczym motyl Pieszczotliwie muskający skrzydeł wiatrem Serca rytm rozbrzmiewał będzie potem W tym momencie czułość płynie diatrem Wydobywa się w najgłębszych szczelin duszy Gdzie emocje kłębią w nas się niczym lawa Wciąż spragniona głębi twoich źrenic Czuję pasję co na miłość mi zakrawa para zakochanych zakochać się kochać jego dłonie piękne słowa mądre słowa moje słowa moje serce dobre serce bratnia dusza moja dusza emocjami pisane emocjonalna emocje emocjonalnie szczęśliwa miłość siła miłości miłość wiersz o miłości …przestań biec…kiedy czas stoi…musisz chcieć ..gdy słońce nie wschodzi..I tak jest jasność ..bo mam w dłoni twoją dłoń, a przy skroni twoją skroń .. i..rozpal mnie wokół…tak to jest powód ..I ty go znasz o wiele lepiej niż ja…tak…jesteś moim marzeniem i nadzieją do spełnienia… szczęśliwa miłość cytaty miłosne siła miłości miłość zakochać się para zakochanych we dwoje para lovers love Usiądź obok i obej­mij mnie,bo gdy mnie obejmujesz prze­nika mnie mil­cze­nie oceanu ,a w tej głuchej ciszy od­najduję jedynie równo­mier­ne bi­cie Two­jego serca i gdzieś w od­da­li szum płynącej krwi w Twoich żyłach,pozwól mi spoj­rzeć Ci w oczy bym mogła ok­reślić ich barwę,bym mogła za­moczyć w nich pędzel i na­malo­wać źródełko,źródełko inspiracji i wiary w wieczność chodź usiądź obok mnie i mi­mowol­nym machnięciem dłoni roz­wiej lęki ja, nie wy­powiadając ani jed­ne­go słowa szepcząc opo­wiem Ci przyszłość, Przyszłość Naszą przyszłość ….Jeśli już to …Wzno­sić mur miłości z kimś,kto nie da wyr­wać so­bie z rąk ce­gieł i ra­zem z Tobą zasłoni ciałem fun­da­men­ty,by nikt… nikt ich nie zburzył. para zakochanych zakochać się zakochanie lovers love milczenie rozmazane oczy poczucie bezpieczeństwa wiara czyni cuda inspiracja piękne słowa polskie słowa moje słowa prawdziwe słowa mądre słowa przytul mnie przytulas przyszłość szczęśliwa miłość cytaty miłosne siła miłości miłość razemlepiej razemnajlepiej na zawsze razem być razem razem na zawsze Wiesz dlaczego wiem ,że mnie kochasz? Dlatego, że mnie przytulasz pomiędzy snem a rzeczywistością. Dzięki temu wiem, że mieszkam w każdym Twoim poziomie świadomości .Bo przecież nawet nieświadomie szukasz mnie przesuwając ręką po prześcieradle .Nieświadomie, a jednak w pełni świadomości, że ja ,że jestem, że chcesz żebym była 🙂 zakochać się para zakochanych kochać kochac zakochana kochasz rzeczywistość świadomość cytaty o miłości siła miłości cytaty miłosne “ Nie obiecuj mi, że nie będziemy się kłócić. Że nigdy nie trzaśniesz drzwiami i nie zwątpisz. Że zawsze będziesz mnie nosiła równo w swoim sercu, bo serce masz zmienne, wielokształtne i czasem masz je w głowie. Nie obiecuj mi, że nie będzie dni, w których będę ostatnim człowiekiem, którego chcesz słuchać i że nie pomyślisz czasem do mnie: spieprzaj na trochę. Nie obiecuj mi dni cukierkowych, słońca cały rok i samych zielonych świateł. Obiecaj mi jedno. Zawsze jedną. Kołdrę. W naszym wspólnym łóżku.” nie obiecuj zwątpisz zwątpienie dobre serce moje serce prawdziwy człowiek prawdziwe uczucie uczucie prawdziwa miłość prawdziwe prawdziwe słowa wspólnie wspólna kołdra nasze łóżko wspólne chwile obiecaj mi para zakochanych zakochać się Kiedyś zrozumiesz, że to, za czym gonisz nie ma sensu. Że uroda przeminie. Że kasa to nie wszystko. Kariera się skończy. Ciuchy przestaną być modne. Kiedyś zrozumiesz, że najbardziej liczy się wspólny spacer, wspólna kawa. Dobry kąt na chłodną jesień. Bezpieczeństwo i poczucie takiego ciepła, jakie podarować ci może tylko miłość. szczęśliwa miłość siła miłości cytaty miłosne sens życia głębszy sens sens uroda kasa kariera zrozumiesz zrozumienie wspólnie wspólne chwile wspólny spacer wspólna kawa dobry kąt chłodna jesień poczucie bezpieczeństwa bezpieczna przestrzeń bezpieczeństwo ciepło miłość Nigdy o niej nie zapominaj. Nie odkładaj na później tak jakby niewiele dla Ciebie znaczyła. Nie ignoruj jej, gdy Cię potrzebuje. Zacznij doceniać to co posiadasz, zanim to stracisz. Dbaj o nią, zanim zrobi to ktoś inny. Nie bądź jednym z tych facetów, którzy budzą się z ręką w nocniku. Zrozum, że to świetna dziewczyna i zwyczajną głupotą jest ją zaniedbywać. Jej cierpliwość to nie studnia bez dna. To nie zabawka, którą można odłożyć na bok. Nie jest lalką, która nic nie czuje, gdy wbija się w nią kolejne szpilki. Ma uczucia i liczy właśnie na Ciebie. Musisz zrozumieć, że jeśli się kogoś kocha to stawia się go na pierwszym miejscu w życiu. Nie może od tej osoby być nic ważniejszego. Miłość zawsze powinna być priorytetem. Nikt nie wymaga od Ciebie cudów. Nie masz ściągać dla niej gwiazdki z nieba. Nikt nie chce, żebyś rezygnował dla niej z wszystkiego innego w życiu. Wystarczy, że będziesz dla niej wsparciem jakiego każdy z nas potrzebuje. Jeśli do tego będziesz potrafił ją rozbawić, porozmawiać z nią i sprawić, że mimo czasu ciągle miękną jej nogi – będziecie szczęśliwi. Jeśli jednak będziesz wiecznie ją zaniedbywał, to nie licz, że będzie spokojnie się temu przyglądać i udawać, że nic się nie dzieje. Jeśli ciągle będzie brakowało Ci dla niej czasu, to nie licz, że ona zawsze będzie na każde Twoje zawołanie. Prawda jest taka, że jak dbasz tak masz. Jeśli nie dbasz wcale – to ją stracisz. Jeśli wiesz, że to świetna dziewczyna, która Cię kocha, to mogę dać Ci jedną męską radę: nie spierdol tego. nie zapomnij nie odkładaj nie ignoruj strata niezdecydowany facet faceci facet mężczyzna polskie dziewczyny dziewczyny dziewczyna głupota zabawa uczuciami nieodwzajemnione uczucie uczucia swoje miejsce siła miłości szczęśliwa miłość priorytety takie życie wsparcie obecność potrzeba bliskości zaniedbanie czas brak zrozumienia brak czasu smutna prawda prawdziwe szczera prawda Miłość pojawia się nagle…nie proszona,ale równie nielicznie przez całe życie …nie kochamy wiele razy…,ale czekamy na tą prawdziwą…szczerą czasem pół życia lub całe życie… siła miłości szczęśliwa miłość cytaty miłosne miłosc miłość całe zycie cytat o życiu życiowe życie zyciowe zyc prawdziwa miłość szczera prawda szczera miłość brak miłości cUyO.
  • 2p0062hr94.pages.dev/69
  • 2p0062hr94.pages.dev/136
  • 2p0062hr94.pages.dev/124
  • 2p0062hr94.pages.dev/346
  • 2p0062hr94.pages.dev/119
  • 2p0062hr94.pages.dev/121
  • 2p0062hr94.pages.dev/370
  • 2p0062hr94.pages.dev/370
  • 2p0062hr94.pages.dev/381
  • zrób mi tę przyjemność uwielbiaj mnie mimo wszystko